17 paź 2010

Kuskus z warzywami

Kuskus sam w sobie jest dla mnie zbyt suchy, więc zazwyczaj jadałem go w towarzystwie sosów mięsnych. Trwało to do momentu, gdy przypadkiem obejrzałem jak można urozmaicić ten minimakaron. Sposób ten jest prosty i w miarę szybki - wystarczy dodać upieczone warzywa .

Pieczone warzywa robimy tak:

  • 2-3 marchewki
  • 1 średni seler
  • 1 pietruszka
  • 1 burak czerwony
  • 2-3 ziemniaki (one na prawdę sporo wnoszą)
  • 1/2 cebuli
  • parę ząbków czosnku
  • spory plaster dyni
  • mała cukinia
  • kawałek pora
  • opcje: fenkuł, patison, batat
Powyższe trzeba pociąć na dość drobną kostkę, wymieszać z oliwą z oliwek i olejem z pestek dyni, solą i pieprzem. Wrzucamy na blachę i do piekarnika z termoobiegiem na 160-180stC na 30 minut (aż ziemniaki się upieką). Od czasu do czasu trzeba pomieszać. Można na początku podlać odrobiną (czyli łyżka lub dwie) wody lub wina.

2 kubki kuskusa zalewamy wodą lub bulionem - jak będzie gotowy wystarczy zmieszać z warzywami i podać.

Można jeść jako sałatkę, można potraktować jako "dodatek skrobiowy" 

8 paź 2010

Pieczona cukinia


Jesienią włącza mi się coś takiego, że mam ochotę kupić wszystkie świeże warzywa na straganach. Oczywiście, możliwości przetworzenia (czytaj: zjedzenia) takiej ilości są ograniczone, ale jak tu nie kupić cukinii za 4 zł kilo (normalnie jest co najmniej dwa razy droższa). Przepis powstał spontanicznie, po kupieniu cukinii właśnie - a po upieczeniu okazało się, że nie ma jak zrobić fotki, bo warzywko zostało pożarte z prędkością światła. Toteż należało wykonać powtórkę ;-) Cukinia ma tę wyższość nad swoim kuzynem kabaczkiem, że jest lżejsza, bardziej wodnista, wdzięcznie przejmuje smaki przypraw wszelakich, dobrze poddaje się grillowaniu i innym torturom. Warto jednakowoż wiedzieć, że im jest mniejsza, tym lepsza. Przerośnięte odrzucamy z miejsca.

Jak ją upiec - ależ to elementarne, Watsonie. Przepis jest tak prymitywny, że w sumie nie ma się czym chwalić, ale podobno najprostsze jest najlepsze.

1. Przekrajamy dwie (lub więcej, w zależności od liczby osób/apetytu) cukinie w poprzek, aby powstały łódeczki. Nie wydrążamy i nie obieramy.
2. Kładziemy na blasze do pieczenia i skrapiamy każdą łódeczkę odrobiną oliwy z oliwek.
3. Obkładamy czosnkiem, pokrojonym na cienkie plasterki. Czosnku może być dużo lub bardzo dużo. My na dwie cukinie zużyliśmy chyba z pięć sporych ząbków.
4. Osypujemy rozdrobnionym, świeżym (lub w ostateczności suszonym) rozmarynem, solą morską i dowolnymi ziołami (ja dałam przyprawę do kuchni włoskiej kamisa).
5. Wkładamy do porządnie rozgrzanego (minimum 180 stopni) piekarnika. Na 20 minut, max pół godziny. Właściwie to piecze się ją na oko - wyciąga się z piekarnika jakieś dziesięć minut po tym, jak zapach rozejdzie się po domu i skutecznie przyciągnie do kuchni, nie dając spokoju. Tyle czasu wystarczy, aby cukinia zmiękła, leciutko się przyrumieniła tu i ówdzie.
6. Podaje się ze świeżą, chrupiącą bagietką lub ciabatą. I koniecznie białym winem. Jak ktoś lubi, można dodać na talerz trochę sosu pomidorowego lub plebejskiego keczupu, i maczać cukinię. Też dobre.

P.S. Tak, to mój debiut tutaj. Tak, jestem panią Arimową.