8 lis 2008

Brovaria, Poznań (****)

Z zaprzyjaźnionymi artystami umówiliśmy się na Starym Rynku, gdzie w chwilę uzgodniliśmy, że idziemy zjeść i porozmawiać do Brovarii. Restauracja i browar mieszczą się w jednej z kamienic opodal. Weszliśmy do jasnego wnętrza i nieco zignorowani przez obsługę zajęliśmy wybrany stolik. Minimum dekoracji, dużo przestrzeni i światła - klasyczna, przyjemna atmosfera. Restauracja ma też część piwniczną, w której jest równie miło, choć oczywiście mniej widać.

Zmartwiona - sądząc po wyrazie twarzy - czymś kelnerka podała nam karty: czyste, proste, złożone na cztery kartoniki z podobnie niewielką sezonową wkładką. Menu niezbyt rozbudowane, przejrzyste, dość dobrze opisane. Zamówiliśmy lokalne piwa i oddaliśmy się dyskusjom o świecie sztuki, biznesu i śmietanki towarzyskiej - jak to młodzi ludzie w naszym typie. Kiedy przyniesiono owoce pracy piwowarów poprosiliśmy o główne dania - znajomi lasagne, ja kurczaka z puree z ziemniaków i warzywami. W oczekiwaniu na jedzenie rozmowa toczyła się dalej, przerywana łykami niezłego, choć nie powalającego piwa.

Jedzenie pojawiło się w tym samym momencie (ile restauracji każe części stołu czekać na swoją kolej...), na prostych talerzach, przyjemnie skomponowane dla oka. Kilka pierwszych kęsów mięsa, jeden brokuł i odrobina puree i poczułem wewnętrzną błogość: oto jest dobre, proste jedzenie, w sam raz przyprawione, w sam raz ugotowane i w idealnej temperaturze. Mięso zawinięto w plasterki boczku, który je nasolił, oddał nieco smaku i pozwolił ziołom pod spodem ładnie podziałać. Brokuły i marchewka al dente. Puree kremowe. Nic skomplikowanego, a tyle radości. Ach i subtelny sos kurkowy, współgrający z daniem, a nie - jak to czasem bywa - topiący je. Jedyne zastrzeżenie jakie mam, to rozmiar porcji - minimalnie za duża. Lasagne znajomych (które błyskawicznie zniknęły) były nieco rozsądniejszych rozmiarów.

Na deser poprosiłem o pewnie najprostszą rzecz w karcie deserów, czyli sernik. Dobry sernik to dobra kuchnia. Ten w Brovarii jest całkiem, całkiem, ale do ideału trochę mu brakuje: powinien być bardziej puszysty. Chwali się za to ubita śmietana.

Dla kompletności doświadczenia sprawdziłem też toaletę - czysto, chociaż wolałbym jaśniejszy wystrój i mniej dotykowych sanitariów.

Świetna restauracja na spokojny obiad, czy kolację i poważne rozmowy z przyjaciółmi. Z przyjemnością wrócę, żeby spróbować innych piw, a może win i dodać gwiazdkę.

Brak komentarzy: